Gaz głupkowy.

Drzwi do lokalu otworzyły się szeroko i pojawił się w nich facet w trudnym do określenia wieku. Trzymał w rękach wiadra i łopatę. To powodowało, że lokal wypełnił się charakterystycznymi dźwiękami. Wchodzący był ubrany w czerwoną jaskrawą kurtkę. Na głowie miał kask w takim samym kolorze, a na nogach popularne gumofilce, jeszcze czyste, tak jakby były prosto ze sklepu.

– Bronek! Dokąd ty się wybierasz? – padło z sali.

– Po gaz łupkowy!

– Chyba głupkowy?

– Jak to? Głupkowy? Przecież jeden bardzo ważny polityk mówi, że gaz taki wydobywa się metodą odkrywkową i że jest go bardzo dużo.

– Ja sam widziałem w telewizorze skały podobne do naszych, które paliły się jak gaz w kuchence.

– Następny łatwowierny…

– Oj Bronek! Bronek! Nie masz 10 lat lecz znacznie więcej. Ty jeszcze wierzysz politykom?

– A dużo kosztował cię ten ekwipunek? Wszystko takie nowe…

– Pewnie dostał kredyt pod swój dom!

– To tajemnica handlowa!

– Bronek! Wytłumacz nam. Co to jest ten gaz łupkowy?

– To taki gaz, który występuje w skałach łupanych.

– I ty chcesz tego gazu łopatą i wiadrami nazbierać na zimę?

– Aha. Tu niedaleko są skały…

– A skąd wiesz, że tam jest ten gaz głupkowy?

– Nie wolno poszukiwać żadnego gazu! Mamy ruski gaz na 100 lat!

– Czyś ty szaleju się najadł? Co ty pleciesz?

– Cicho tam! Bo policję wezwę!

– Dajcie chłopu spokój. Nie widzicie, że bardzo się wykosztował…

– Bronek chodź do nas. Postawię ci piwo.

– Nie mogę! Muszę czymś się ogrzać zimą…

– To po co tu przeszedłeś?

– No, ja…

– Goły okiem widać, że to z biedy.

– Nie gadaj już. Jakoś temu wspólnie zaradzimy.

– No chodź!

– Widzisz Bronek, gaz to nie węgiel czy drzewo, które można zbierać do wiadra. Gaz to substancja lotna…

Dodaj komentarz