Marszałkiem Sejmu i Senatu, moim zdaniem, zawsze powinna zostać ta osoba, która w wyborach otrzymała największą liczbę głosów wyborców. Wszak chodzi o drugiego, po prezydencie funkcjonariusza w państwie. Wedle ostatnich wyborów w 2011 r. w Sejmie takimi osobami byli:
Tusk Donald Franciszek, PO – 374.900,
Kaczyński Jarosław Aleksander, PiS – 202.297,
Zdrojewski Bogdan Andrzej, PO – 149.962,
Arłukowicz Bartosz Adam, PO – 101.746,
Duda Andrzej Sebastian, PiS – 79.981,
Kempa Beata Agnieszka, PiS – 70.127,
Kwiatkowski Krzysztof, PO – 68.814,
Biernacki Marek, PO – 66.019
i ostatni kandydat: Jastrzębski Leszek Andrzej, PO -3.075.
Źródło: ttp://wybory2011.pkw.gov.pl/wsw/pl/000000.html
Natomiast w Senacie tak to winno wyglądać.
Borys-Damięcka Barbara, PO – 196.735,
Rotnicka Jadwiga Kazimiera, PO – 161.58,
Borusewicz Bogdan Michał, PO – 147.909,
Rocki Marek Dariusz, PO – 122.648,
Abgarowicz Łukasz Maria, PO – 105.825,
Borowski Marek Stefan, niezależny – 104.238,
Kogut Stanisław, PiS – 102.185,
Pociej Aleksander August, PO – 99.358,
i ostatni kandydat: Zając Józef, PSL – 26.415.
Źródło: ttp://wybory2011.pkw.gov.pl/wsw/pl/000000.html#tabs-2
Dlaczego jest taki lekceważący stosunek do wyborców?