Piątek. Dzwoni telefon. W słuchawce telefonu smutny głos niewiasty. Przedstawia się i pyta. Czy to ty wujku? Odpowiadam. Tak. Po chwili milczenia padają słowa. Mój tata nie żyje. Chwila zadumy i pytam. Jak umarł? Wypadek? W odpowiedzi słyszę. Tata umarł nagle. Niespodziewanie. Ostatnio na nic się nie skarżył. Zjadł kolację i upadł. Po krótkiej przerwie. Pogrzeb we wtorek. Odpowiadam. Dziękuję za informację. Jutro odpowiem czy przyjedziemy.
Zmarły miał na imię Jurek. Ile to lat liczył sobie? Był zaledwie o trzy lata starszy. Czy mi też tyle zostało lat życia? A kiedy to my wspominając naszą młodość wypaliliśmy kielicha? Jurek był i jest spowinowacony ze mną poprzez nasze małżonki. Są siostrami ciotecznymi. A miejscowość, w której żył Jurek leży w samy centrum POLSKI. Tam niedaleko jest wieś Ukraina graniczy ze wsią Palestyną i obok jest Stryków gdzie krzyżują się dwie najważniejsze drogi łączące północ z południem oraz wschód z zachodem POLSKI. Z tego powodu okolica zabudowana jest potężnymi magazynami największych firm handlowych. Szkoda, że nie ma tam POLSKICH magazynów. Teraz dojazd z Wybrzeża do Łodzi i okolic jest bardziej bezpieczny. Sama jazda samochodem trwa kilka godzi i nie jest tak męcząca jak było to jeszcze nie tak dawno temu. Zapada więc decyzja. Jedziemy.
Do wiejskiego kościółka przybywamy jako jedni z pierwszych. Jest już najbliższa rodzina. Powoli kościółek wypełnia się ludźmi. Trumna jest otwarta więc kto chce może wykonać ostatnie pożegnanie ze zmarłym. Przed trumną układane są wiązanki kwiatów. Nieuchronnie przychodzi jednak moment zamknięcia trumny. Kiedyś towarzyszyło temu pukanie młotka wbijanych gwoździ do trumny. Dziś wieko przykręca się specjalnym śrubkami z nakrętkami. Cichutko i bez zwracania na siebie uwagi. Tak jak śmieć dopada nas niczym złodziej, który może przyjść nie wiadomo kiedy…
Wiejski kościółek wypełnił się. Wszystkie miejsca siedzące są zajęte. Sporo ludzi w różnym wieku z dzieci stoi po bokach. Widać, że Jurek był szanowanym sąsiadem. Niemal cała wieś chce uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu. Ktoś rozpoczyna modlitwę za zmarłego. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie a światłość wiekuista niechaj mu świeci. Dobry Jezu a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie. Myśli uciekają. Wracają wspomnienia. Chleba naszego powszedniego… Tak to tu w centrum POLSKI na każdym chlebie robią nożem znak krzyża a każda kromka chleba upuszczona przez nieuwagę z szacunkiem podnoszona jest z ziemi i składany jest pocałunek jakby przepraszam.
Msza dobiegła końca. Formuje się kondukt żałobny. Z kościółka na cmentarz nie jest daleko. Nikt nie rezygnuje z tego przemarszu. Kondukt pogrzebowy ciągnie się kilkaset metrów. Dochodzimy do cmentarza. Słychać głos trąbki. Można rozpoznać melodie: Cisza, Śpij kolego w ciemnym grobie…
Stypę pogrzebową dla uczczenia pamięci po zmarłym najbliższa rodzina zorganizowała w remizie strażackiej. To tradycja we wszystkich narodach sięga tysiące lat wstecz. Jest to bardzo ważna uroczystość. Dla większości żałobników ma działanie lecznicze i terapeutyczne. Byłyście takie fajne dziewuszki. A pamiętasz…