Wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, SSA Małgorzata Gerczewska, pismem IV Sk.-122/10/C z datą 24. 08. 2010 r., które doręczono mi w dniu 17. 09. br. tak oto mnie oświeca: Pismem z dnia 10 kwietnia 2006r. Pozwany […] wniósł o doręczenie wyroku wydanego w sprawie […] z uzasadnieniem. W/w pismo zostało nadane w placówce pocztowej w Gdyni w dniu 12 kwietnia 2006r. W dniu 27 czerwca 2006r. Pracownik Biura Podawczego Sądu Okręgowego w Gdańsku ustali, iż przesyłka ta nie dotarła do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Skąd pracownik sądu, w dniu 27. 06. 2006 r. wiedział jakiej poszukiwać przesyłki? Dla mnie jest to dowód, że Sąd Okręgowy działa na gębę.
Dodatkowo wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, SSA Anna Skupna pismem nr IV Sk.-122/10/C z datą 10. 09. 2010 r., które doręczono mi w dniu 13. 09. 2010 r. objaśniła mnie, że na poruszone w pismach kwestie udzieliłam Panu wyczerpującej odpowiedzi pismem z dnia 24 sierpnia 2010r. (IV Sk.-122/10/C) stanowiącym odpowiedź na Pana skargę z dnia 18 lipca 2010r. W związku z tym moje stanowisko dotyczące tej sprawy pozostaje niezmienione.
Do organów ścigania przekazałem kopie czterech dokumentów Poczty Polskiej, z których wynika, że przesyłka nadana w dniu 12. 04. 2006 r. dotarła do adresata, to jest, do Sądu Okręgowego w Gdańsku. Zaś w wyniku działań Sądu Okręgowego w Gdańsku doznałem rozstroju zdrowia ponad 7 dni (cóż, tak bywa z ludźmi lichego zdrowia) ale za to jest sankcja karna. Czekam jak ta sprawa się skończy, o czym zamierzam podzielić się z Państwem.