Czas wyborów, czas warcholstwa.

 Czas jest terminem filozoficznym. Zaś filozofia próbuje odpowiedzieć na pytania: po co żyjemy, jaki jest nasz pogląd na Świat, nasz system i zasady wartości oraz jakie jest w nim miejsce dla człowieka. Czas jest formą bytu – to, co jest; wszystko cokolwiek istnieje; całokształt życia; istnienie. Czas jest nieskończony. Nie ma początku ani też końca. My, jako ludzie, nie mamy wpływu na jego upływ. Czas istnieje niezależnie od naszej woli. Czas można mierzyć. Czas podobnie jak ruch jest względny. Inaczej on płynie dla kilkuletniego dziecka a inaczej dla mnie, faceta z siódmym krzyżykiem na karku. Zegary jednak tykają dla nas tak samo.

Wybory jest to akt polityczny. Sam termin polityka, jest to działalność władz państwa w dziedzinach, którymi one się zajmują oraz rezerwują tę działalność wyłącznie dla siebie. Jest to również zręczne i przemyślane postępowanie: osoby, grupy społecznej lub partii, których celem jest zdobycie i utrzymanie władzy. Polityka, w sensie pozytywnym, jest to również: troska i działanie roztropne, z namysłem, rozważne i rozsądne, o nasze wspólne dobro. Wybory, jako akt polityczny, mają na celu powołanie wybrańców do określonych funkcji politycznych, przez tajne i powszechne głosowanie, między innymi: posła, senatora, radnego, sołtysa, wójta, burmistrza, prezydenta. Bardzo ciekawa sprawa jest z samymi ordynacjami wyborczymi. Każda jest inna! Inaczej wybieramy posłów a inaczej senatorów. Przy tym kandydaci na wybrańców nie zawsze są swobodnie dobierani. Nie każdy też może startować w wyborach. Niezbędne jest powołanie odpowiedniego komitetu. No bo co by to się działo, gdyby każdy, kto tylko zechce, brał udział w wyborach jako kandydat Na dodatek każdy musiałby brać udział w wyborach? Celem każdej partii politycznej jest zdobycie władzy, głównie dla umocnienia pozycji własnych członków. Każda partia potrzebuje lidera lub liderów, im mniej tym lepiej, oraz całej plejady klakierów. Nikt jednak nie klaszcze za darmo. Każdy klakier oczekuje i spodziewa się jakiejś nagrody. A jaka ona może być? Pewne i nieźle opłacone stanowisko. Ustawodawca w swojej dobroduszności nie wskazał jakie stanowiska podlegają wymianie po każdych wyborach. Tu mamy uzasadnienie dlaczego członkowie tej samej partii grają na swojego wodza. To on decyduje, kogo wybrać, na jakieś stanowisko. Klakier polityczny musi więc stale udowodnić swoje poddaństwo i bezwzględne posłuszeństwo. Dla nas, gawiedzi gminnej, takie postępowanie jest obrzydliwe. Proszę zwrócić uwagę na to, że w ostatnich wyborach blisko 50 % Narodu pozostało w domach. Jeżeli zaś przodująca partia polityczna uzyskała około 40 % głosów, to ma ona mniej więcej 20 % społecznego poparcia. To nie jest demokratyczne! Mniejszość narzuca swoją wolę większości.

Warcholstwo to inaczej awanturnictwo lub wichrzycielstwo, podburzanie i podżeganie. Najbliższe sąsiedztwo czasu wokół wyborów jest wielkim sprawdzianem dla polityków. Wyłazi wówczas owo awanturnictwo. Politycy jak kameleony zmieniają barwy i poglądy. Wszystko to dla: sławy, pieniędzy lub władzy. Czym jest dojrzały polityk? Tak jak owoc. Sam spada. Dopiero po upadku widać, co to był za owoc. Jeszcze zielony, niedojrzały i po upadku ocalał. Czy też wisiał zbyt długo i po krachu okazało się, że to zgniłek. Nic po nim nie zostało. Tylko ogonek, jak źdźbło trawy, których miliony jest pod każdym drzewem.

Eleganckim przykładem politycznego awanturnictwa były wybór Ob. Hanny Gronkiewicz – Waltz (HGW) na prezydenta Warszawy. Zdarzyło się to dnia 26. 11. 2006 r. Ślubowanie odbyło się w dniu 2. 12. 2006 r. Afera wybuchła, kiedy okazało się, że Ob. HGW nie złożyła w terminie oświadczeń majątkowych, które różnie są liczone. Terminy te biegną od daty wyborów lub od daty ślubowania. Jest to dowód stworzenia chaosu prawnego. Ob. HGW, z wykształcenia prawnik, spóźniła się o kilka dni z oddaniem oświadczenia. Okazało się, że w identycznej lub podobnej sytuacji znalazło się setki radnych. Tu zaczyna się kłopot. Jest to wykroczenie, czy też niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego? Za niedopełnienie obowiązków w celu osiągnięcia korzyści osobistej grozi kara do 10 lat; z art. 231, Kodeks karny. Z tego powodu sprawa Ob. HGW wyglądała niedobrze; bo od prawnika, jakim jest Ob. HGW, od prezydenta Warszawy i byłego posła; powinno wymagać się znajomości prawa. Aby temu zapobiec [Warszawie i nie tylko, groziły nowe wybory] sprawę, w trybie super pilnym, skierowano więc do Trybunału Konstytucyjnego (TK). Państwu groziły nieplanowane spore wydatki oraz kolejne warcholstwo jakie wyłazi z polityków podczas wyborami. Zagrożona była ciągłość władzy w państwie. Powstał chaos informacyjny.

TK, dnia 13 marca 2007 r. sygn. akt K 8/07, w składzie: Teresa Liszcz – przewodniczący, Jerzy Ciemniewski, Zbigniew Cieślak, Ewa Łętowska – sprawozdawca, Bohdan Zdziennicki, protokolant: Grażyna Szałygo; wydał orzeczenie, że przepisy dotyczące wygaszania mandatów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast za spóźnienie w składaniu oświadczeń majątkowych jest niezgodne z konstytucją i nieproporcjonalne do popełnionego czynu. Tym samym zgodnie z Konstytucją III RP, Ob. HGW nie utraciła swojego mandatu. Całość orzeczenia jest na stronie TK. Jako pliki pdf to bite 31 stron. Jest co czytać. Cytuję tu tylko niewielki fragment: Z zasadą proporcjonalności ściśle związane jest pojęcie konieczności, uzasadniającej ograniczenie wolności i praw. Kryterium „konieczności” zastosowania ograniczenia oznacza obowiązek ustawodawcy wyboru najmniej uciążliwego środka prowadzącego do założonego celu. Jeżeli więc ten sam cel możliwy jest do osiągnięcia przy zastosowaniu innego środka, nakładającego mniejsze ograniczenia praw i wolności jednostki, to zastosowanie przez ustawodawcę środka bardziej uciążliwego, wykracza poza to, co konieczne, narusza więc Konstytucję. Utrata mandatu lub stanowiska jest środkiem bezpośrednio uderzającym w radnego, wójta, burmistrza, prezydenta miasta i innych funkcjonariuszy samorządowych i tym samym ogranicza możliwość korzystania przez nich z biernego prawa wyborczego. Jednakże, jeśli chodzi o tych spośród samorządowców, którzy swoje stanowisko uzyskali w drodze wyborów bezpośrednich, utrata mandatu refleksowo uderza także w wyborców. Tracą oni bowiem w ten sposób swojego mandatariusza, osobę, której zaufali i której powierzyli sprawowanie w swoim imieniu i z korzyścią dla dobra powszechnego funkcji władczych w danej wspólnocie samorządowej, korzystając ze swego konstytucyjnego prawa wyborczego. Ośmielę się tylko zauważyć, że do pełnienia funkcji publicznych nikt nikogo nie może zmuszać. Termin rozpoznania sprawy oraz cały wywód TK jest kolejnym dowodem na to, że nie wszyscy są równi wobec prawa. Nie wszyscy mają równy dostęp do organów państwa.

Krótko wyjaśniłem znaczenie wyrazów użytych w tytule. Teraz mogę przejść do sedna, czyli uchwycić istotę samych wyborów, jako aktu politycznego, podstawy funkcjonowania cywilizowanego demokratycznego państwa prawa. Wcześniej napisałem, że Polska nie jest takim krajem. Tu, to po raz kolejny udowodniłem. Jak wyżej napisałem, polityka to sięganie po władzę. Natomiast dźwiganie ciężaru władzy, to wielki obowiązek i wielka wiąże się z tym obowiązkiem odpowiedzialność. Jeżeli sprawowanie władzy nie jest rozproszone, to nie trudno skupić w jednym ręku olbrzymią władzę i kontrolę nad państwem. Poprzedni prezydent, omc [o mało co] mgr Ob. Aleksander Kwaśniewski, podobno zapadł na jakąś dziwną i tajemniczą chorobę filipińską. To nieprawda. Ten człowiek jest chory od nadmiernego spożywania alkoholu. Ob. ten nie udźwignął ciężaru władzy, jaki został mu powierzony, a on sam i dobrowolnie, przyjął to na siebie. Teraz szuka ucieczki od dręczących go koszmarów w alkoholu. Ciągnie za sobą własna rodzinę, przyjaciół i znajomych. Wstyd mi, że taki człowiek był prezydentem w mojej Ojczyźnie. Co ja mogę? Ano tyle, że napisałem to i podałem do publicznej wiadomości. Może zmuszę kilku rodaków do samodzielnego myślenia i działania.

Dodaj komentarz