F.15. Świńskie wakacje.

 Pierwotny tytuł Świnie z chlewa zmieniłem na jak wyżej.

Świnia jest to zwierzę domowe z rodziny o tej samej nazwie, rodzina parzystokopytnych ssaków nieprzeżuwających, wszystkożernych, obejmująca kilka gatunków dużych zwierząt o krępej budowie ciała pokrytego szczeciną, o wydłużonym pysku zakończonym ryjem. Świnia jest hodowana prawie na całym świecie, głównie dla mięsa i tłuszczu; pochodzi od dzika, a udomowiono ją przed kilkoma tysiącami laty. Chlew zaś to pomieszczenie, w którym chowane są świnie.

Droga przez wieś biegła ze wschodu na zachód. Była to niezbyt zamożna wieś, bo z reguły gospodarstwa były tu tylko kilkuhektarowe (hektar to 100 m x 100 m czyli 10 000 m²) długie o szerokości kilkudziesięciu metrów. Po lewej stronie drogi, czyli od południa, płynęła rzeczka o szerokości kilku metrów ale w przeciwnym kierunku, to jest z zachodu na wschód. Wzdłuż rzeczki rosły różne, ale okazałe drzewa. Podczas suszy zapobiegało to wysychaniu rzeczki, która wówczas zmieniała się w wąski strumyk. Od rzeczki do drogi ziemia unosiła się nieco ku górze, tworząc o wiele szersze (kilkaset metrów) suche jej koryto. To zapobiegało powodziom, które czasami się tu zdarzały. Nie było jeszcze przypadku, aby podczas wiosennych roztopów, czy większych opadów deszczu, woda doszła do drogi. W tym suchym korycie, rosły tylko bujne i kolorowe łączki, jeżeli nie były jeszcze skoszone. Tylko gdzieniegdzie posadzono jakieś warzywa, ale po drugiej stronie rzeczki, gdzie brzeg był bardziej stromy a ziemia bardziej żyzna, a do ręcznego podlewania używana była woda z rzeczki.

W letnie dni, kiedy słonko było wyskok na niebie, a dni długie ludzie po skończeniu pracy lub w dni wolne, siadali na ławeczkach przed domami, przy drodze i rozprawiali, co tu ulepszyć, co tu udoskonalić, żeby nie trzeba był tak ciężko pracować i jak najwięcej wykorzystać to, co dała lub zabrał im przyroda. Przy tym młodzi pilnie nastawiali ucha na to, co mówili starsi. Wiele pouczających i wielce ciekawych można był usłyszeć wówczas opowieści. Nawet o tym, jak żyją ludzie w innych krajach, a nawet za morzami i oceanem. Warto był słuchać.

Sama droga była wykonana z żużla, który zostawał po spalonym węglu. Gospodarze wysypywali go więc na drogę. Dlatego droga praktycznie nie miała dziur, bo węgiel był używany zimą do ogrzewania a latem głównie do gotowania. Tak więc przez cały rok było czym łatać powstające dziury w drodze. Po drugiej stronie drogi, czyli od północy, stały rzędem domy. Część z nich była pokryta strzechą. Są to wiązki słomy mocowane do drewnianej konstrukcji. Taka strzecha to doskonały materiał izolacyjny zapobiegający uciekaniu ciepła z niższych kondygnacji. Jej grubość dochodziła niekiedy nawet do 50 cm. Niemal wszystkie domy były budowane podobnie. Od strony drogi, czyli od południa, były mieszkania, za nimi jakaś spiżarka a dalej były pomieszczenia gospodarskie. Z reguły była to stajnia, obora, chlew i kurnik dla zwierząt domowych. W głębi podwórka stała stodoła do przechowywania nie omłóconego zboża i siana. Siano było też przechowywane nad mieszkaniem i pomieszczeniami gospodarskimi, co ułatwiało karmienie nim zwierząt. Można był je zrzucać z góry zwierzętom. Tę czynność mogły wykonywać nawet dzieci. Wówczas było słychać ich wesołe i dźwięczne głosy, bo zaiste była to wspaniała zabawa, kiedy na koniec można było sobie poskakać z góry na zrzucone siano.

Przez całą zimę pomieszczenia gospodarskie praktycznie nie były sprzątane. Gospodarze zbierali tylko większe nieczystości po krowach i koniach. Trudniej było to robić u świń. Systematycznie jednak była uzupełniana ściółka, to znaczy dosypywana słomy, żeby zwierzęta miały w miarę czysto. Z tego powodu pomieszczenia te nie miały żadnych podług. Była nią tylko ubita ziemia. Dzięki temu część moczu wsiąkała w ziemię. Za pomieszczeniami gospodarskimi, na wiosnę ludzie sadzili ziemniaki. Miały tam więcej wilgoci, bo nie przez cały dzień w tamtym miejscu świeciło słonko, więc mogły sobie spokojnie rosnąć. Kiedy już te ziemniaki nieco urosły, a było to zawsze letnią i wakacyjną porą, to na to poletko wpuszczano świnie, którym wcześniej zdejmowano druty z ryja aby zbyt mocno nie ryły w chlewie. Teraz uwolnione od tego drutu korzystały ze swoich zdolności i przewracały całe poletko do góry nogami wybierając wszystko do czysta. Nikt tych świń wówczas nie pilnował, bo poletko było dobrze ogrodzone i świnie spędzały tam nawet i całe noce. W tym czasie ludzie wynosili z: chlewa, obory i stajni obornik, który następnie był wykorzystywana do użyźniania gleby. Po sprzątnięciu obornika pomieszczenia były bielone wapnem. Wapno było rozrabiane z wodo i mlekiem, które powodowało, że mleko dobrze trzymało się podłoża, bo jednym ze składników mleka jest miedzy innymi kazeina, z której wyrabia się klej. Świnki wracały do odrestaurowanego chlewu ale już z drutami na ryjach. Natomiast świnie po takim dokazywaniu na świeżym powietrzy były zdrowe a ich mięso stawało się zdrowsze. Ludzie po takim mięsie też mniej chorowali i mieli więcej siły. A kto dziś wie, jak smakuje taki świeżo upieczony, jeszcze ciepły chleb, umaczany w tłuszczyku z kawałkiem chudego mięska usmażonego na patelni od świeżo ubitego wieprzka? A taki sam chleb z mlekiem prosto od krowy?

Felieton Polityka Rodzina Wolność Życie

Dodaj komentarz