R.3. Kokon i surogatka matkami!?

Ten artykuł poświęcam sprawom rodzicielstwa zastępczego. Temat jest o tyle świeżutki, że jak donoszą komunikatory Ob. Beata Grzybowska z Łodzi za 30 tysięcy zł urodziła dziecko w ramach usługi na podstawie wcześniej zawartej umowy. Wynajęła swoją macicę obcym ludziom. Teraz przed sądami chce odzyskać synka. Zanim przystąpię do sedna sprawy trzeba wyjaśnić sprawy podstawowe, oraz skąd wziął się taki tytuł. Więc kokon albo oprzęd, jest to osłonka otaczająca jaja wielu zwierząt (między innymi: owadów, pajęczaków, pijawek), chroniąca jaja przed uszkodzeniem i wysychaniem, niekiedy zawierająca też substancje odżywcze dla larw. Natomiast surogat albo: ersatz, erzac, imitacja, namiastka, substytut, środek zastępczy, zamiennik; jak same nazwy (wyrazy blisko znaczne) wskazują, że to: produkt, materiał zastępczy zbliżony w swoich podstawowych właściwościach do artykułu zastępowanego, wytwarzanego z surowców naturalnych. Tyle można wyczytać w słowniku języka polskiego. Natomiast w sprawie wypowiadam się jako ten, któremu ponad 50 lat temu poddano adopcji dwóch najmłodszych braci, do dwóch różnych rodzin(!) po śmierci naszych rodziców w 1954 r. Młodszy miał kilka miesięcy a ja jestem najstarszy. Miałem wówczas kilka lat. Jako dzieci zostaliśmy tylko we dwóch z czwórki rodzonych braci.

Gdyby sprawy nie nagłośniono, zapewne problem „rozszedłby się po kościach”. Ale dzięki temu kazus Ob. Beaty Grzybowskiej z Łodzi stał się przypadkiem precedensowym. Ob. Beata Grzybowska liczy sobie już ponad 30 lat, więc jest z pewnym bagażem doświadczenia życiowego. Jest wskutek tego osobą świadomą swoich czynów oraz konsekwencji swojego postępowania. No chyba, że medycy dopatrzą się jakichś odchyleń psychiatrycznych od stanu przeciętnie normalnego. Tym gorzej dla surogatki. Ob. Grzybowska urodziła już czworo dzieci. Nic w tym nie jest nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że ostanie dziecko, chłopczyka o imieniu Kajtek urodziła na zlecenie. Z tego co można było zobaczyć i usłyszeć w telewizorni oraz w internecie wiadomo, że:

  1. za pośrednictwem jakiejś agencji Ob. Grzybowska nawiązała kontakt z warszawskim małżeństwem, które zaoferowało jej 30 tysięcy zł za urodzenie dziecka poczętego metoda poza ustrojową (in vitro). Dlatego Ob. Grzybowską z całą pewnością można nazwać surogatką lub kokonem matki ludzkiej;

  2. zaimplementowany jej zarodek to jajeczko nieznanej dawczyni oraz sperma mężczyzny z warszawskiego małżeństwa;

  3. surogatka otrzymywała pieniądze przez cały okres ciąży aż do urodzenia chłopczyka. Transakcja została rozliczona;

  4. surogatka po porodzie, w maju bieżącego roku, nie chciała oddać dziecka, dlatego zostało odebrane jej siłą;

  5. w czerwcu tego roku, a więc po urodzeniu chłopczyka, znowelizowano „Kodeks rodzinny i opiekuńczy” oznacza to, że nowelizacja została podpisana również przez prezydenta, Ob. Lech Kaczyński, podobno jest katolikiem. Teraz „Kodeks rodzinny” stanowi, że matką jest ta kobieta, która dziecko urodziła, nie zaś ta, której użyty jest materiał genetyczny do poczęcia. Jest to sprzeczne z naukami kościoła katolickiego i żaden porządny katolik nie powinien godzić się na taki stan rzeczy, również i prezydent, Ob. Lech Kaczyński. Na tej podstawie kokon, Beata Grzybowska, wystąpiła do sądu o prawo do dziecka;

  6. o prawo do dziecka wystąpił również do sądu ojciec dziecka.

W tym miejscu należy zadać kilka pytań. Skoro chłopczykowi nadano imię Kajtek, to kto jest wpisany w rubrykach ojciec i matka w akcie urodzenia w Urzędzie Stanu Cywilnego? Kto dokonał rejestracji dziecka? Kokon czy prawdziwy ojciec? Czy darczyni jajeczka aby na pewno pozostała anonimowa? Przecież musi być gdzieś odnotowane kim jest owa darczyni, aby w przyszłości nie doszło do zakazanego związku kazirodczego, na przykład matki z przyszłym jej dzieckiem. Z tego powodu darczyni nie może być anonimowa. Jak długo przechowywane są anonimowe jajeczka i plemniki? Czy w ogóle darczyńcy są anonimowi i mogą pozostać nimi na zawsze? Rodzi się więcej pytań i wątpliwości, ale na tym poprzestanę.

Pierwszy aspekt sprawy, prawny,mojego punktu widzenia. W sprawie oficjalnie, przez telewizornię, wypowiedział się już minister od sprawiedliwości, Ob. Andrzej Czuma. Uważa on, że Ob. Grzybowska może walczyć w sądzie o dziecko, które urodziła jako surogatka czy kokon, zwłaszcza że w czerwcu weszła w życie nowelizacja „Kodeksu rodzinnego”, która wprowadziła starą rzymską zasadę: mater semper certa est – zawsze wiadomo, kto jest matką. Jest nią kobieta, która urodzi. Minister, Ob. Czuma, człowiek ponad 70-letni, a więc z dużym doświadczeniem życiowym, absolwent seminarium duchowego oraz prawa, powołuje się na prawo rzymskie sprzed ponad 1500 lat a nie wie, że podstawą tegoż prawa jest zasada, że prawo nie może działać wstecz. Lepiej by było dla ministra aby siedział cicho. Zatem kokon nie może być ludzką matką, albowiem poprzedni „Kodeks rodzinny” nie regulował kwestii ustalenia macierzyństwa w przypadku macierzyństwa zastępczego. W Polsce, do 12 czerwca 2009 r. ta kwestia była prawnie otwarta i zależała od orzekającego sądu. Ponadto przez ponad 1500 lat wiele zmieniło się w medycynie. Jeszcze niedawno uznawano człowieka za zmarłego a dziś wiadomo, że w bardzo wielu przypadkach można niejednego człowieka uratować. Ponadto transfuzje krwi, ratujące życie ludzkie oraz transplantacje organów, również stosowane są od niedawna. Rzymianom nie śniło się, nawet o takich rzeczach. Powoływanie się w dziedzinie medycyny na starożytnych rzymian jest w tym wypadku nieporozumieniem. Zgadzam się natomiast z opinią ministra, że w tym przypadku mamy do czynienia z przestępstwem handlowania ludźmi. Tylko kogo w tym wypadku skazać? Kokon, ojca czy anonimową dawczynię? A co będzie z dziećmi tych rodzin? Sprawa jest o tyle trudna, że polskie prawo nie przewiduje instytucji matki zastępczej, a więc umowa Ob. Grzybowskiej z warszawskim małżeństwem z mocy prawa jest nieważna, pomimo, że prawo przewiduje swobodną zasadę kształtowania i zawierania umów. Zaś postępek, którego celem jest uzyskanie korzyści majątkowej przez doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia własnym dobrem lub majątkiem jest przestępstwem, za co jest surowa sankcja karna. W skrócie czyn taki nazywamy oszustwem i popełniła go Ob. Grzybowska. Poza tym zapewne można by Ob. Grzybowską oskarżyć o bezprawne wykorzystanie obcego nasienia, chyba że sama i dobrowolnie naprawi skutki swojego nieroztropnego postępowania i zrzeknie się wszelkich praw do Kajtka.

Drugi aspekt sprawy, prawny i moralny. Jeżeli pochodzenie materiału genetyczne matki jest nieważne (u nas, w Polsce od 12. 06. 2009 r.) to czy ta sytuacja dotyczy również ojca? Nasze sądy rodzinne są mocno sfeminizowane. Znam co najmniej jeden przypadek sędziny, która jest rozwódką i ma problemy z alkoholem. Czy taka kobieta w ogóle powinna rozstrzygać sprawy w sądzie? Ale to oddzielny bardzo poważny problem. A sądy najczęściej przyznają opiekę matkom. Tylko że kokon, Ob. Grzybowska, nie jest matką zgodnie z posiadaną wiedza nawet w świetle obowiązującego prawa w chwili urodzenia Kajtka. Jak będą zabezpieczone prawa biologicznego ojca? Biorąc pod uwagę, że prawa ojca w sądach rodzinnych są praktycznie całkowicie pomijane, kokon może, po przyznaniu jej praw opiekuńczych, wystąpić do sądu o alimenty. W takim przypadku małżonkowie, którzy starali się o dziecko utracą: pieniądze (30 000 zł), dziecko a na dodatek ojciec będzie musiał płacić alimenty, bo takie jest generalne orzecznictwo sądów polskich. Taki stan rzeczy nie mogli wymyślić najstarsi filozofowie. Życie zawsze wyprzedzało prawo, które nigdy nie nadążało i nie nadąża za nim. Politycy zaś, z prezydentem III RP lub PRL Bis (jak kto woli), Ob. Lech Kaczyński, wykazali swoją niekompetencję i ignorancję. Jest to dowód na to, że polskie prawo jest przestarzałe już w chwili jego płodzenia, bo nie przewidziało istnienia surogatki czy kokonu. Jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do prawnego uregulowanie tej kwestii, z pewnością takie transakcje będą nielegalne. Tym samym nadal będzie panowała w tej sprawie szara strefa, albo Polki zaczną szukać surogatek za granicą. W wyniku tego sytuacja stanie się dla wszystkich stron tego czynu bardzo skomplikowana. Najtrudniejsza zaś będzie sytuacja wszystkich dzieci wmieszanych w sprawę.

Trzeci aspekt sprawy, finansowy. Ob. Grzybowska jest samotną matką wychowującą już dwójkę własnych dzieci. Przy tym każde ma z innym mężczyzną. Przed kilku laty urodziła trzecie dziecko niepełnosprawne, które oddała do adopcji uzasadniała to swoja ciężką sytuacją materialną. Teraz raptem po urodzeniu czwartego, nieswojego dziecka, zapałała wielką matczyną miłością do synka. Wyczuła, że jej zleceniodawcy są majętnymi ludźmi i może od nich wyciągnąć jeszcze niemałe pieniądze. A może chce złapać męża dla siebie i ojca dla pozostałych swoich dzieci? Nie pracuje i zwyczajnie klepie biedę, co było widać w telewizorni, więc jej możliwości utrzymania są ograniczone. Podobno utrzymuje się z hodowli kotów! Zapewne żyje z zasiłków alimentacyjnych. Rodzicielstwa zastępczego podjęła się właśnie ze względów czysto finansowych. W tej sytuacji byłoby rzeczą kuriozalną, gdyby sądy przyznały tej kobiecie opiekę nad Kajtkiem. Nikt rozsądny nie może uznać za odpowiedzialną kobietę, która najpierw zachodzi w ciążę, posiadając wiedzę na temat własnej ciężkiej sytuacji finansowej, wcześniej pozbywa się własnego dziecka, uzasadniając ten czyn kłopotami finansowymi. Następnie przez 9 miesięcy nosi obce dziecko pod własnym sercem, bierze za to pieniądze, wiedząc że dziecko nie jest i nie będzie jej. W okresie ciąży jej sytuacja materialna znacznie poprawiła się. Otrzymywała ponad 3000 zł miesięcznie! Kiedy przyszedł czas rozwiązania zrozumiała, że jej sytuacja materialna znowu pogorszy się. To nie matczyna miłość w niej się odezwała lecz czyste wyrachowanie. Dobrze wie że matki naciągają ojców na dzieci i alimenty czyniąc z tego procederu źródło własnego utrzymania, zaś sądy są bardzo matkom przychylne. Z finansowego punktu widzenia Kajtek powinien pozostać przy ojcu, który ma żonę, unormowaną pozycję społeczną i materialną.

Wyrodny to taki, który się wyrodził, stracił cechy dobre, typowe dla rodziny, rodu; taki, który postępuje niewłaściwie, karygodnie wobec kogoś; nikczemny, podły. W moim głębokim przekonaniu taka jest Ob. Grzybowska. Wynajęła swój brzuch a konkretnie macicę dla pieniędzy. Teraz wrzeszczy na cały Świat, jaka to wielka krzywda jej się dzieje.

Czwarty aspekt sprawy, psychologiczny. Już napisałem wyżej, że najtrudniejsza jest sytuacja dzieci. Nikt nie liczy się z nimi. Nawet sądy!

Brzuch a konkretnie macica, to nie jest garaż lub inny lokal do wynajęcia a dziecka nie można wymienić na lepsze, ładniejsze i nowsze. Umowa, jaka by nie była, to jedno, a żywy człowiek, jego cała skomplikowana konstrukcja fizyczna, psychiczna i jego uczucia, to drugie. Nazwałem Ob. Grzybowską wyrodną matką, dlaczego? TVP pokazała dzieci tej niewiasty. One czekały na przyjście Kajtka, może nawet wiedziały, że to będzie chłopczyk. Jak teraz wygląda ich matka wobec własnych dzieci? Jakie myśli nurtują dzieci? Czy i je matka odda? Jestem już po 60-tce, a systematycznie we śnie i na jawie widzę jak przed ponad 50 laty zakonnica (byłem wówczas w Caritasie) wyprowadza mojego młodszego braciszka, mówiąc nam, że „Ciocia zabiera Czesia aby kupić mu cukierki”. Nigdy już nie spotkałem się z Cześkiem. Zmarł mając zaledwie 20 kilka lat… Z tego powodu jestem zdecydowanym przeciwnikiem adopcji, a już za niedopuszczalne uważam rozdzielanie rodzeństwa. Taki akt to czyste barbarzyństwo i zbrodnia dokonywana na psychice pozostałego rodzeństwa. Proszę sobie wyobrazić, że ten kto został poddany adopcji nie może, bez zgody sądu, otrzymać na przykład akty zgonu swoich biologicznych rodziców, nawet wówczas gdy jest już po 50-tce! Wszystkie dane są natomiast w: „Odpis zupełny aktu urodzenia”, który może otrzymać w USC. To kolejne kuriozum w naszym prawie. Chcesz wychowywać obce dzieci, to bierze je takimi jakie są! Z ich bagażem i doświadczeniem życiowym! Uważam, że adopcja generalnie powinna być zakazana. Bardzo smutnym i przykrym zjawiskiem jest porzucanie niemowląt przez samotne i nie tylko matki. Tu adopcje bym dopuścił. Pozostałymi przypadkami dzieci pozbawionych opieki rodzicielskiej powinny zajmować się rodziny zastępcze.

Piąty aspekt sprawy. My, ludzie, czymś różnimy się od zwierząt i nie rozmnażamy się w sposób niekontrolowany. Z reguły, ludzie rozsądni decydują się na potomstwo dopiero wówczas, gdy wiedzą, że mogą zapewnić mu odpowiednie warunki egzystencjalne bez pogorszenia własnej sytuacji społecznej i ekonomicznej. Posiadanie i wychowywanie potomstwa to wielka odpowiedzialność wobec własnych dzieci i Narodu. Z tego powodu uważam, że każdy kto chce wstąpić w związek małżeński, wyłącznie kobiety i mężczyzny, powinien przedstawić swojemu partnerowi legalne i prawdziwe zaświadczenie lekarskie, że każdy z osobna posiada zdolności rozrodcze i zdolność tę posiadają jako para. W przypadku braku takiej umiejętności oboje powinni złożyć pisemne zobowiązanie, że nigdy nie będą zabiegać o adopcję dzieci. Gdyby tak było, to proszę zobaczyć ile problemów i spraw rodzinnych i dzieci chcianych oraz niechcianych byłoby mniej. Nie istniałby problem surogatki czy ludzkiego kokonu.

ATP Felieton Natura Rodzina Życie

Dodaj komentarz