Walenie łbem w mur.

W Polsce stworzono taki system prawny, w którym przeciętna Polka czy Polak, który nie ma znajomości w kręgach zbliżonych do władców państwa dochodzi do przekonania, że załatwienie najprostszej sprawy jest owym staropolskim przysłowiowym waleniem łbem w mur. Każdy kto próbował cokolwiek i gdziekolwiek załatwić dochodzi również do takiego przekonania. Zawsze znajduje się jakiś kruczek prawny, zawiadomienie lub sposób, w którym delikwent czy petent zostaje ze stertą papierów, z których jednoznacznie wynika, że praktycznie niczego nie udało się dokonać, ani wskórać czy załatwić. Tak zawsze dzieje się kiedy Polka czy Polak bezskutecznie zwraca się w swojej sprawie zgodnie z przepisami i pouczeniem i którzy nie mają jakichś koneksja z ludźmi sprawującymi władzę w Polsce.
W minionym, 2011 roku, zawziąłem się aby doprowadzić kilka spraw do końca zgodnie z moimi oczekiwaniami, i że jednak można coś załatwić. Trzeba tylko poświęcić takim sprawom bardzo dużo czasu, którego każdy kto pracuje, lub zajmuje się własnymi dziećmi czy wnukami, praktycznie nie ma a mi, póki co, udaje się jednak jak to wszystko połączyć. Tym mogą zajmować się zawodowcy, po mojemu mecenasiki, którzy za swoją robotę każą sobie słono płacić, przy tym nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za to co zrobią albo nie zrobią w sprawie, którą powierzy się takiemu komuś, kto świadczy powszechne usługi dla ludności w zakresie przestrzegania i stosowania prawa. A na przykład taki hydraulik czy mechanik samochodowy, którzy też świadczą powszechne usługi dla ludności muszą udzielać gwarancji na swoje usługi. Mamy konstytucyjną gwarancję, że „Wszyscy są wobec prawa równi” – z art. 32 obowiązującej w Polsce Konstytucji, i tu podałem przykład, że mecenasików postawiono ponad prawem, bo oni mają własne sądy gdzie sami osądzają siebie nawzajem i to za własne usługi, a takiego przywileju nie mają ani hydraulicy ani mechanicy samochodowi czy inne zawody, których podstawową działalnością jest świadczenie usług dla ludności. Dodatkowym przywilejem mecenasików jest ustawowy przymus adwokacki, którego tu nie będę opisywał ani wyjaśniał.
Biorąc ten stan rzeczy pod uwagę, jak wspomniałem wyżej, w 2011 roku, zawziąłem się i postanowiłem doprowadzić kilka spraw do końca. W wyniku tego, głównie do różnych sądów i różnych szczebli wysłałem blisko 300 różnego rodzaju, rozmiaru i objętości pism. Proceder taki nazywa się pieniactwem, a ja to określam jako pisanina. Z samej liczy (300) widać, że jest to sporo, tym bardziej, że rok kalendarzowy ma 365 dni. A jeżeli uwzględnić jeszcze to co ja gryzmolę tu na blogu, to jak nic wychodzi, że dziennie płodzę co najmniej jedno pismo. Raz lepiej, raz gorzej. Tak jak jest w naszym codziennym życiu. Dzięki takiemu postępowaniu, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy (grudzień 2011 i styczeń 2012) otrzymałem dokładnie 100 (sto!) listów poleconych, najczęściej za zwrotnym potwierdzeniem odbioru. Natomiast tylko w samy styczniu do 20. 01. odebrałem 42 takie listy. Samo czytanie i odpowiednie opisywanie i kompletowanie tematycznie zajmuje sporo czasu. Ale dzięki temu udaje się coś załatwić i to nie tylko dla mnie czy mojej rodziny. Już od lat próbuję część dokumentów, które otrzymuję upowszechnić. To też zabiera nieco czasu, aby zgodnie z możliwościami i wymogami technicznymi tego bloga umieścić tam jakiś dokument. Z tego co tu napisałem roboty mam na długo, oby tylko sił i zdrowia starczyło abym mógł publikować nie tylko dokumenty ale i sposoby jak to robić, aby jakiś organ władzy w Polsce zmusić do odpowiedzi i działania. Przeglądałem też stare dokumenty. Myślałem też o tym aby to przekazać jakiejś uczelni, ale doszedłem do wniosku, że tego jest za dużo i dlatego rozpocząłem systematyczne i trwałe niszczenie mojej starej dokumentacji, gdyż jest tego za dużo. Jednocześnie starannie segreguję to, aby najważniejsze rzeczy pozostały po mnie dla potomności jako dowód, że jednak coś udało mi się załatwić i to nie tylko dla siebie. A po za tym trzeba mieć jeszcze czas aby te wszystkie gryzmolenia moje i cudze przeczytać.
Swoim postępowaniem chcę pokazać i udowadniam, że proste walenie łbem w mur jest: nie logiczne, bez sensu i nietrafne oraz dowodzi braków w prawidłowym i rozsądnym myśleniu. Dlatego zalecam, aby po cofnięciu się, dla nabrania rozpędu przed walnięciem w jakiś mur, spokojnie rozejrzeć się a nawet przespać się. Z nieco większej odległości fizycznej i przestrzeni czasowej można dostrzec, że z lewej albo z prawej strony, jest jakaś furteczka i nie trzeba walić łbem w ten mur. Trzeba tylko pokonać te przeszkody, które prowadzą do tej furteczki. I moje działanie polega właśnie na szukaniu takiej furteczki. I dosyć często to mi się udaje.
Gdyby ktoś z Państw zechciał mieć jakiś dokument, który otrzymałem to mogę go przekazać ale tylko przez internet. W tym celu należy podać jakiś adres e-mail. Z reguły staram się odpowiadać na wszystkie e-maile, z tym że nie upubliczniam dokumentów w których występują inne osoby fizyczne, natomiast mój adres domowy usuwam z oczywistych względów.

Dodaj komentarz