SKB. Jak przed burzą.

Kilka dni temu wizytowałem Sąd Okręgowy w Gdańsku. Zrobiło to na mnie przygnębiające wrażenie. Odniosłem doznanie jakby nadciągała burza. Wokół nowo wybudowanego gmachu plączą się jakieś podejrzenia o korupcji i kumoterstwie. A co gorsza, budynek ten jest usytuowany tam gdzie praktycznie nie ma gdzie zaparkować. Nikt jakoś nie przewidział, aby w miejscu gdzie są: urząd miejski, policja, więzienie, sądy i szpital wojewódzki nie było gdzie zaparkować auta. Z tego powodu bezpieczniej jest korzystać z transportu publicznego lub taksówki, co dla mnie emeryta to jednak spory wydatek.

Wizytowałem nowy gmach sądowy. I tam właśnie doznałem tego owego uczucia nadciągania burzy. Cisza, właśnie tak jak przed burzą. Co prawda nie szwendałem się po całym gmachu, ale byłem tylko na pierwszym piętrze aby sprawdzić stan mojej sprawy. Jest rzeczą oczywistą, że kolejną sprawę, o waloryzację reny, przegrałem. Przed salą rozpraw było kilku facetów z siwymi głowami, ale tu też było cicho. Tak jakby właśnie nadciągała burza. Podobnie wyglądało to w starym budynku. Pusta korytarze. Tylko pojedyncze osoby.

Celem mojej wizytacji sądu była inna sprawa. Bo wcześniej wiceprezes tegoż sądu SSO Rafał Terlecki tak mnie oświecił pisemnie, przy tym podkreślenia są moje.

Na rozprawie w dniu 18 września 2012 r. sędzia referent – z powodu nagłej nieobecności – został zastąpiony przez innego sędziego. Na rozprawie tej oświadczył Pan, że nie zapoznał się jeszcze z odpowiedzią na pozew, ponieważ ma na to 7 dni, co wywołało u sędziego przewodniczącego mylne wrażenia, że otrzymał Pan odpis odpowiedzi na pozew.

Wiceprezes SSO R. Terlecki informował mnie w tym piśmie,

że wyznaczono kolejny termin rozprawy na początek stycznie,

ja jednak innego pisma w tej sprawie nie otrzymałem.

Dalej wiceprezes SSO R. Terlecki pisze.

Ponadto uprzejmie informuję, iż na przesyłanych Panu pismach sądowych podpisuje się pracownik dokonujący czynności. Podpis zawiera pełną informację o imieniu i nazwisku osoby sporządzającej pismo. Wbrew Pana twierdzeniom brak jest podstaw do wskazywania każdorazowo w kolejnych pismach nazwiska sędziego, który zajmuje się sprawą, czy też podstawy prawnej każdego przesyłanego do Pana pisma. Uprzejmie wskazuję, iż informacje, jakie winno zawierać pismo wysyłane przez sąd wskazane zostały w treści przepisu § 19 zarządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 12 grudnia 2003 r. w sprawie organizacji i zakresu działania sekretariatów sądowych oraz innych działów administracji sądowej (Dz.Urz.MS., Nr 5, poz. 22 ze zm.).

Tu ośmielę się zauważyć, że to – moim zdaniem –

jest niezgodne z Europejską Konwencja Praw Człowieka.

Gdzie w art. 6 zapisano, między innymi:

1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpoznania jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą przy rozstrzyganiu o jego prawach i obowiązkach o charakterze cywilnym…”

Z tego co napisał SSO R. Terlecki w ostatnim cytowanym akapicie jednoznacznie wynika, że to minister od sprawiedliwości zarządzeniem, a nie ustawą uregulował organizowanie i zakres działania sekretariatów sądowych. Niezależnie od tego art. 61 Konstytucji III RP lub PRL Bis (jak kto woli) stanowi: „1. Obywatel ma prawo do uzyskania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne.” Takim to sposobem Obywatel III RP lub PRL Bis (jak kto woli) ma prawo, ale jego stosowanie to już całkiem inna bajka. Bo nie ma obowiązku podawać nazwiska sędziów, którzy mogą ukrywać się za plecami sekretarzy i którzy (sędziowie) w sprawach cywilnych mogą być w każdej chwili zamieniani.

Wypada więc zadać biblijne pytanie, które wcześniej postawiłem.

Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych zamiast u świętych?

 

Dodaj komentarz