Sędziowska nieodpowiedzialność.

 

Ostatnie trzy sprawy sądowe wstrząsnęły naszą opinią publiczną. Sporo Polek i Polaków przeżyło szok i zostali wprawieni w osłupienie.

Pierwsza sprawa.Stanisław Kociołek, zwany Katem Trójmiasta, były wicepremier rządu PRL nie jest winny masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. S. Kociołek wystąpił wówczas w lokalnej telewizji ze słynnym apelem o powrót robotników do pracy. W „Czarny czwartek”, 17-XII-1970 r. w Gdyni, Ludowe Wojsko Polskie (LWP) pod ministrem Wojciechem Jaruzelskim, otworzyło ogień z ostrej amunicji do robotników, którzy tego dnia pomostem nad torami kolejowymi szli do pracy, by zarobić na chleb dla siebie i swojej rodziny… Gen. armii Wojciech Jaruzelski ukrywa się za swoją chorobą, dając tym samym dowód i przykład, czym jest honor, godność i odpowiedzialność dla ministra, generał LWP czy też premiera. Orzekał pięcioosobowy skład Sądu Okręgowego w Warszawie . Przewodniczącym był Wojciech Małek, zaś dwoje ławników złożyło zdanie odrębne co do winy Kociołka. Wyrok zapadł po 18 latach „pochylania się” nad sprawą i „roztrząsania dowodów” w dniu 19-IV-2012 r.

Druga sprawa. Mirosław Karapyta, marszałek województwa podkarpackiego, został aresztowany. Prokuratorzy postawili marszałkowi siedem ciężkich zarzutów, między innymi: brania łapówek, powoływania się na wpływy i wymuszania na kobietach „zaspokajania potrzeb seksualnych”. Decyzją sądu M. Karapyta został zamknięty za kratami. Jednak sędzina orzekła, że M. Karapyta może odzyskać wolność po wpłaceniu 60 tys. zł. Następnego dnia M. Karapyta, jak gdyby nigdy nic, wsiadł w służbową limuzynę i pojechał do pracy! Jednoosobowo orzekała sędzina Sąd Rejonowy w Lublinie Katarzyna Gałus. Działo się w dniach 24 i 25-IV-2013 r.

Trzecia jeszcze ciepła sprawa.Beata Sawicka, była posłanka Platformy Obywatelskiej i Mirosław Wądołowski, burmistrz Helu, są niewinni, ale ponoszą winę moralną, za to że 2007 r. przyjmowali łapówki. Tu zacytuję za słownikiem języka polskiego: moralność jest to zespół dominujących w danej epoce historycznej i środowisku (społeczeństwie, klasie, grupie społecznej) ocen, norm i zasad określających zakres poglądów i zachowań uważanych w tej grupie za właściwe; postępowanie według tych norm. Orzekł skład trzech sędziów zawodowych Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Przewodniczącym był Paweł Rysiński. Wyrok zapadł w dniu 26-IV-2013 r.

Te trzy sprawy miały miejsce w ciągu ostatnich siedmiu dni i dotyczą gównie osób, które sprawowały lub sprawuje władzę w Polsce. Dla mnie jest to „elegancki” dowód na to, że sprawowanie władzy w Polsce opiera się głównie na kumoterstwie. To zaś polega na wzajemnym popieraniu się grup należących do władzy: wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, i których intencją często jest dla osiągnięcie nieuczciwych celów (zdobycie i posiadanie władzy) lub korzyści materialnych, nie opierające się przy tym na obiektywnym kryterium oceny wartości. Ale dlaczego tak się dzieje?

Powodem jest nie przestrzeganie obowiązującej Konstytucji III RP lub PRL Bis, jak kto woli. W art. 4 tejże Konstytucji stoi napisane. 1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Proszę sobie te zapisy przyłożyć do naszego sądownictwa. My, jako Naród, nie mamy praktycznie żadnego wpływu na sądy. Są one całkowicie uzależnione od władzy wykonawczej. Najlepszym przykładem jest były prezes Sądu Okręgowe w Gdańsku Ryszard Milewski. R. Milewski straci swoje stanowisko prezesa po tym jak deklarował pełną uległość i dyspozycyjność wobec podającego się za urzędnika kancelarii premiera w wielkim oszustwie (ponad 10.000 poszkodowanych) urządzonym przez młodą małżeńską parę przez własną firmę Amber Gold = bursztyn złoty. Cały czas mam włączoną komórkę i czekam na telefon – deklarował wówczas R. Milewski. Krajowa Rada Sądownicza na wniosek ministra od sprawiedliwości, nie z własnej inicjatywy(!!!) łaskawie zgodziła się na odwołanie R. Milewskiego z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Nastąpiło to w dniu 27-IX- 2012 r. Obecnie R. Milewski jest sędzią V Wydziału Karnego Odwoławczego Sądu Okręgowego w Gdańsku. Natomiast obowiązki prezesa Sądu Okręgowego, przez pół roku, pełniła Alina Miłosz – Kloczkowska. Obecnie prezesem Sadu Okręgowego w Gdańsku jest dr Przemysław Banasik. Wcześniej był prezesem Sądu Rejonowego w Wejherowie z funkcji tej został odwołany 17-III-2013 r.

Dlaczego ta cała „zabawa” w powoływanie prezesów sądu jest niekonstytucyjne? Proszę jaszcze raz przeczytać art. 4 Konstytucji III RP lub PRL Bis, jak kto woli. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. Jaki sposób my, Naród, mamy wpływ na sędziów? Powyższe dowodzi, że żaden. To oni, rządzący Polską, sami siebie wybierają i odwołują. Zgodnie ustawą z dnia 27 lipca 2001 r. „Prawo o ustroju sądów powszechnych” prezesów sądów apelacyjnych (art. 23) i okręgowych (art. 24) powołuje minister od sprawiedliwości po zasięgnięciu opinii odpowiedniego zgromadzenia ogólnego sędziów. Zatem R. Milewski nie mógł być powołany na prezesa Sądu Okręgowe w Gdańsku bez zgody swoich kolesiów po fachu. Tak to właśnie funkcjonuje. My, Naród Polski, nie mamy żadnego wpływu na wykonywanie i sprawowanie władzy sadowniczej.

Jestem niepoprawnym marzycielem. Marzy mi się, aby u nas, w Polsce, był ustanowiony urząd sędziego pokoju. Pomysł nie jest mój a urząd taki jest w wielu państwach a i w II Rzeczpospolitej również funkcjonował. Natomiast prezesów sądów, wszystkich szczebli, wybierał Narów w tajnych i obowiązkowych wyborach, a w sądach obowiązywał precedens. Wówczas wszyscy winni wymienieni powyżej w trzech sprawach już dawno byliby sprawiedliwie osądzeni.

Dodaj komentarz