W.10. Faryzeusze. Fałszywe katoliki.

Faryzeusz, termin ten ma dwa znaczenia. Historycznie oznacza członka stronnictwa religijnego i politycznego w starożytnej Judei, reprezentującego narodowy, konserwatywny kierunek w judaizmie i ścisły formalizm religijny. Faryzeusze to byli wierzący hipokryci (fałszywi, dwulicowi, obłudnicy) współcześni Jezusowi, którzy wywyższali się nad innych. Uważali się za lepszych od innych, bo najlepiej czczą Boga. Obecnie faryzeusz oznacza też człowieka: obłudnego, fałszywego, udającego wielką i gorliwą pobożność; bigot (człowiek przestrzegający przepisów religijnych z przesadną gorliwością), pobożniś, świętoszek, hipokryta. Tyle na ten temat. A co to jest fałsz?

Fałsz jest to niezgodność z prawdą; nieszczerość, obłuda, kłamstwo. W logice jest prawda i fałsz. A co to jest prawda? To zgodność poznania z rzeczywistością przy obecnym stanie wiedzy. Tak to zdefiniował Archimedes już ponad 2200 lat. Prawda istniej niezależnie od naszej wiary i wiedzy. Oto mamy drzewo. Opis tego samego drzewa może być bardzo różny w zależności od tego przez kogo i z jakiego punktu opisywane jest to drzewo. Inaczej opisze je dziecko stoją tuż przy pniu tego drzewa a inaczej pilot przelatujący obok tego drzewa ale na pewnej wysokości znacznie powyżej tego drzewa na jakimś statku powietrznym. Oba opisy, chociaż bardzo różniące się od siebie będą prawdziwe dotyczące tego samego obiektu obserwacji.

Katolik, to człowiek wierzący w Boga, wyznawca katolicyzmu, czyli doktryny religijnej, moralnej i społecznej kościoła rzymsko – katolickiego, której podstawą jest Biblia oraz pisma święte opisujące: życie, śmierć męczeńską i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Wiara religijna polega przede wszystkim na przyjęciu istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. Istnienie Boga, jako istoty najwyższej, bytu istniejącego niezależnie od innych, nie mający przyczyny, nieograniczony, doskonały, pojmowany na ogół jako niezmienna, wieczna, jedyna i konieczna podstawa rzeczywistości, od której wszystko inne jest zależne lub sił nadnaturalnych; w teologii chrześcijańskiej jest, oprócz nadziei i miłości, jedną z cnót teologicznych. Świadoma decyzja przyjęcia takiej wiary nazywa się aktem wiary wymagającym niekiedy wielkiej odwagi cywilnej. Katolicyzm to także struktura hierarchiczna, tradycja i całokształt postaw światopoglądowych i społeczno – politycznych wypływających z tej doktryny i kształtowane po dzień dzisiejszy na przestrzeni ostatnich 2000 lat. Katolicyzm, jak każda inna religia, próbuje dać odpowiedź na odwieczne pytania. Skąd pochodzimy? Co tu robimy? Jaki jest sens życia i wszechświata? Tak to wygląda w wielkim skrócie, w mojej ocenie. Po raz kolejny wyjaśniam, iż jestem agnostykiem (niedowiarkiem) przez to należy rozumieć, iż nie wierzę w życie pozagrobowe. A czy istnieje Bóg? Są rzeczy i zjawiska we wszechświecie, które nie są w stanie wytłumaczyć nawet najtęższe umysły przy obecnym stanie wiedzy…

Wiara jest terminem wieloznacznym i nie sposób to krótko wytłumaczyć. Najkrócej to opisując, wiara oznacza przekonanie o czymś, stanowisko, pogląd przeświadczenie, przekonanie, pewność, że coś jest prawdą, że coś jest słuszne; ufność, że coś się spełni, wierzenie w coś; przy obecnym stanie wiedzy naukowej. Jest to zatem świadomy i wolny akt rozumu i woli ludzkiej, afirmujący czyli potwierdzający uznanie czegoś, aprobata. Przykład. Powszechnie wiadomo, że warunki jakie panują na Księżycu wykluczają istnienie życia takiego z jakim mamy do czynienia tu na Ziemi. Można w to wierzyć lub nie, bo niezmiernie trudno jest to, na obecnym etapie to udowodnić. Całkiem niedawno amerykanom jednak udało się ustalić, że na Księżycu jest woda. To był bardzo sprytny pomysł. W Księżyc uderzyła rakieta powodując wybuch i wzniesienie się cząstek tamtejszej gleby w przestrzeń. W tym czasie przez ów pióropusz księżycowej gleby przeleciała sonda przekazując dane o składzie chemicznym na Ziemię. Tym sposobem ustalono, że na Księżycu jest woda! A jeżeli jest tam woda, to może i istnieje tam życie chociażby w najprostszej postaci – bakterie? Można w to wierzyć lub nie. Każdy z nas ma wolny akt rozumu i nie ma to nic wspólnego z tym, czy ktoś wierzy czy też nie wierzy w Boga.

Przykład 1 faryzeizmu, Ob. Donald Tusk. Po wpisaniu terminu “kłamca” w wyszukiwarce Google, na pierwszej pozycji pojawia się wpis:

Tusk – kłamca i iluzjonista? – Najważniejsze informacje …

Po uruchomieniu tego linku wyświetla się między innymi:

Tagi: prezydent, premier, sondaż

17:50, 28.07.2008 /Wprost, Gazeta Wyborcza

Tusk – kłamca i iluzjonista?

SONDAŻ PENTOR DLA TYGODNIKA WPROST TVN24

Kłamca, iluzjonista, uwodziciel – taki portret Donalda Tuska rysują psychologowie i specjaliści od marketingu. Podobnego zdania jest społeczeństwo, które wybrało premiera największym kłamcą wśród polityków – wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Pentor dla tygodnika “Wprost”. Lider PO wyprzedził na tej liście braci Kaczyńskich. W badaniu prowadzonym przez Pentor, Polacy mieli wskazać “polskiego polityka, który ich zdaniem najczęściej kłamie, przedstawia wyborcom obietnice bez pokrycia i podaje nieprawdziwe informacje” – pisze “Wprost”. Zdaniem respondentów, najbardziej do tego opisu pasuje Donald Tusk. Społeczeństwo pamięta składane przez premiera obietnice dotyczące reformy służby zdrowia, a także zapewnienia o tym, że Polska stanie się “drugą Irlandią”. Tak był w 2008 r.

W tych dniach na światło dzienne wyszły kolejne kłamstwa Ob. Tuska. Podam tylko dwa przykłady. Pierwsze. Przed eurowyborami (4. 06. 2009 r.) Ob. Tusk obwieścił, że stocznie w Gdyni i Szczecinie zostały sprzedane katarskiemu inwestorowi, który zapewniał go osobiści, przez premiera Kataru, że w stoczniach nadal będzie prowadzona produkcja statków a stoczniowcy będą od nowa tam zatrudniani. PO wygrała eurowybory a stoczniowcy nadal są bez pracy. Po stoczniowych halach hula tylko wiatr… Stoją nieruchowo dźwigi… Na jaw wychodzi coraz więcej informacji, że sprzedaż stoczni Katarczykom, to było zwyczajne i pospolite oszustwo, którego podstawowym celem było wprowadzenie opinii publicznej w błąd dla własnej korzyści (wygrać eurowybory 2009) a którego z zacietrzewieniem nadal broni Ob. Tusk i jego ministrowie. Drugie kłamstwo Ob. Tuska z października 2009 r. Tak zwana „afera i skandal hazardowa”. Ob. Tusk publicznie, przez radia i telewizje, powiedział, że chce jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę przed odpowiednią komisją sejmową. I co? Ano nic. Trwają jakieś dziwne i niezrozumiałe zbiegi matactwo i hucpiarstwa (łgarstwo; bezczelność, tupet, arogancja) których celem jest zagmatwanie problemu i nie wyjaśnienie tej afery. Wypada jeszcze wiedzieć, że Ob. Tusk tuż przed wyborami do Sejmu i Senatu III RP jesienią 2007 r. wziął ślub kościelny a niedługo potem został dziadkiem. Jako świeżo nawrócony na wiarę katolicką cieszy się specjalnymi względami hierarchów kościelnych, którzy spieszą aby dać kolejne rozgrzeszenie… Stąd bierze się arogancja, bezkarność, bezczelność i kłamstwa Ob. Tuska. Myślę sobie już od dawna, że powinien istnieć dyplom niehonorowy. Ob. Tuskowi należałoby wręczyć taki dyplom jako pierwszemu kłamcy III RP.

Przykład 2 faryzeizmu, Ob. Lech Wałęsa. Ob. ten przypina do swojej piersi obrazek z Matką Boską. Z licznych występów Ob. Wałęsy w telewizjach widać, że praktycznie nie rozstaje się z tym obrazkiem. Ma to być dowód jego głębokiej i wielkiej religijności. Jednocześnie tenże Ob. Wałęsa innych katolików, słuchaczy Radia Maryja, nazywa „psycholami od Rydzyka” krytykując zaciekle tak zwaną lustrację, czyli kolejną próbę ujawnienia wszystkich tajnych współpracowników PRL-owskiej bezpieki. Wypada jeszcze tylko wyjaśnić, że psychol oznacza: chory psychicznie, czubek, maniak, opętaniec, pomyleniec, postrzeleniec, szaleniec, świr, wariat, abderyta, głupek, ignorant, kiep, laik, nieuk, patafian, prostak, tępak. Ob. Wałęsa sam dał dowód własnego prymitywizmu faryzejskiego, bo jego wiara jest wypisana na jego własnej piersi obrazkiem Matki Boskiej i to on, Ob. Wałęsa najlepiej czci Pana Boga i matkę jego, a tym samym ma prawo krytykowania wszystkiego, co nie mieści się w jego pojmowaniu świata, albo może w jakiś sposób podważyć jego legendę człowieka, który w pojedynkę obalił komunizm nie tylko w Polsce. To nie to co ci abderyci od księdza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja, którzy w zaciszu domowym modlą się, między innymi o to, aby Polską rządzili ludzie mądrzy a prywata nie była ich najważniejszym celem działania.

Przykład 3 faryzeizmu, abp prof. dr hab. Stanisław Wielgus. Abp Wielgus został powołany przez papieża Benedykta XVI na urząd arcybiskupa metropolity warszawskiego od 5 stycznia 2007 r. Ingres, czyli uroczyste objęcie urzędu przez biskupa w diecezji miało odbyć się dnia 7 stycznia 2007 r. Na uroczystość przybyło liczne duchowieństwo oraz dygnitarze i dostojnicy państwa z prezydentem III RP, Ob. Lechem Kaczyńskim, którzy zasiedli w pierwszym rzędzie. Abp Wielgus na kilka godzin przed ingresem złożył rezygnację ze świeżo powierzonego mu urzędu. Rezygnacja została przyjęta. Swoją decyzję abp Wielgus ogłosił na początku mszy, która miała być jego ingresem. W nocy odbyły się ważne rozmowy państwa polskiego (???) ze Stolicą Apostolską w tej sprawie. Chodziło o rzekomą współpracę abp Wielgusa z PRL-owska bezpieką, a na trop której wpadła jedna z gazet a redaktorzy innej gazety nawet widzieli w IPN dokumenty potwierdzające fakt tej współpracy. Kiedy abp Wielgus odczytał swój list do papieża, z pierwszych ław, zajmowanych przez najwyższych dostojników państwowych, rozległy się oklaski. Klaskał również i prezydent III RP, Ob. Lech Kaczyński szeroko przy tym uśmiechając się otwartą buzią. Słowa arcybiskupa wzbudziły wśród zgromadzonych wielkie napięcie. Część zgromadzonych wiernych krzyczała: Nie! Zostań z nami!, a część wznosiła okrzyki: Hańba! Zdrada! Zaprzaństwo!

Tylko człowiek głębokiej i prawdziwej wiary i pokory gotów jest do poświęceń dla dobra tej wiary, nadziei i miłości do drugiego człowieka. Albowiem wiara wymaga odwagi, umiejętności podejmowania ryzyka, a nawet gotowości zaznania bólu i rozczarowania. Można tu przywołać przykład księdza Jerzego Popiełuszkę. Po kilku miesiącach okazało się, że abp Wielgus nie był tajnym współpracownikiem PRL-owskiej bezpieki, a przynajmniej nie znaleziono na tę okoliczność żadnego dowodu. Tyle, że oskarżenia nikt nie wycofał, ani też nikt nie poniósł żadnej kary za szerzenie nieprawdy. Najwięcej zapłacił abp Wielgus, sponiewierano jego ludzką godność i poświęcenie dla innych. W imię czego? Myślę, że z obawy przed słowem bożym jednoznacznie i otwarcie dotychczas głoszonym przez abp Wielgusa.

Z katechizmu katolickiego.

Jam jest Pan Bóg twój, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. (…) 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Cztery cnoty główne. 1. Roztropność. 2. Sprawiedliwość. 3. Umiarkowanie. 4. Męstwo.

Przykre, że to ja, agnostyk (niedowiarek) muszę przypominać, co niektórym katolikom, o tak elementarnych i podstawowych zasadach ich wiary. Dlaczego uwierzycie w kłamstwa a nie ufacie prawdzie? Czy tak postępują wierzący i praktykujący prawdziwi katolicy? Kiedy dobro zło zwycięży?

ATP AWS Felieton Władza ZSRR

Dodaj komentarz