ATP bat na ACTA.

 

ATP = algorytm tworzenia prawa.

Algorytm jest to dokładny przepis wykonania w określonym porządku skończonej liczby operacji, pozwalający na rozwiązanie każdego zadania danego typu, na przykład: równanie z dwiema niewiadomymi, jak wykonać kij… Tak to brzmi w języku polskim. Pojęć: tworzyć i prawo już tak prosto nie da się opisać, ale najprościej i najogólniej ujmując pojęcie tworzyć niemal każdy z nas rozumie to przez to, że powstaje coś nowego. Natomiast bat nie wymaga żadnego tłumaczenia, kto zasię nie wie co to jest, to wystarczy ten wyraz wpisać do swojej przeglądarki.

Tu dla szczegółowego objaśnienia weźmy dla przykładu zwykły kij. Kiedy weźmie się dowolną gałąź z zamiarem zrobienia z niej kija, to za każdym razem będzie to inny przedmiot, ot chociażby ze względu na sęki. I to jest właśnie tworzenie. O kijach „wychodzących” z maszyn nie można mówić, że coś się tworzy. To jest produkcja tego co ktoś już wcześniej wymyślił. No i tu pojawia się własność. Kto sam sobie zrobił jakiegoś kija, to nie ulega żadnej wątpliwości, iż to jest jego prywatna własność, no chyba że gałąź była kradziona, to wyrób z kradzionego nie może być czyjąś własnością tylko dlatego, że przedmiot został fizycznie zmieniony, albo zmieniono jego zastosowanie. Kradzione musi wrócić do pierwotnego właściciela i to bez żadnego gadania. Jeżeli zaś chodzi o produkcję jakichś kijów, to też nikt nie ma wątpliwości czyje to jest. Ten kto to wyprodukował jest to jego własność, nawet wówczas gdy do tego celu zatrudnił innych ludzi za jakimś wynagrodzeniem. Problem powstanie wówczas, gdy wynajęci ludzie nie otrzymają wynagrodzenia. Ale kij to czyjś pomysł. Ktoś go pierwszy wymyślił. Czy temu wynalazcy należą się jakiej profity z tego tytułu? Jak długo może trwać prawo własności pomysłodawcy do kija? No a taka produkcja kijów może być podrabiana, no bo na ten przykład, jeden produkuje solidne kije do gry w palanta z twardego drzewa i dobrze wysuszonego, a ktoś inny wytwarza kije o takich samych parametrach zewnętrznych ale z miękkiego drzewa na dodatek jest to jeszcze drzewo wilgotne, które z czasem pęka na skutek schnięcia, ale najgorsze jest to, że taki ktoś podszywa się jeszcze pod cudzy znak firmowy, albo nazwisko. I tu powinno wkraczać właśnie prawo, które powinno uregulować taką lub podobną sytuację. Z powyższego widać, że to nie jest taka prosta sprawa, aby przewidzieć wszystkie możliwe sytuacje jakie mogą się zdarzyć w przypadku zwykłego kija. Jednakże to można przenieść na wszystko. Zwykły kij jest tu dla mnie pretekstem aby sprawę w miarę jasno przedstawić.

ACTA, tego jakiegoś wypotu prawnego nie czytałem, niemniej jednak z tego co się dzieje w naszym kraju należy wnioskować, że jest to coś bardzo groźnego, co może bardzo mocno ograniczyć wszystkim ludziom dostępu do informacji przez internet, a za jej wykorzystywanie (informacji) mogą być nawet jakieś sankcje. I to jest najgroźniejsze! Ale jeszcze gorsze w tym wszystkim jest to, że za tym ACTA stoją jakieś tajne i nieczyste siły, których jedynym celem jest zarobić jak najwięcej pieniędzy na własnym cwaniactwie. Aby sprawy nie komplikować wróćmy do naszego kija, o którym była mowa powyżej. Z tego prostego, albo i krzywego sękatego kija, na podstawie informacji o ACTA, które są obecnie przedstawiane wynika, że z tego powodu (praw do kija) może wybuchnąć olbrzymia afera międzynarodowa. A dlaczego? No bo jakiś cwaniak przywłaszcza sobie prawo do tego, że jakiś kij to jego pomysł i ten cwaniaczek będzie miał prawo, bez sądów (!!!) ścigać każdego kto chociaż spojrzy na jego kijaszek przez internet. Już został nawet odnotowany przypadek angielskiego studenta, któremu wedle prawa USA grozi 10 lat pierdla! Taki stan prawa to czysta: aberracja, anomalia, nieprawidłowość, odchylenie od normalnego stanu i wada podstawowa oraz pospolite i zwyczajne złodziejstwo. Co wykazałem powyżej.

Wracamy do ATP, który jest moim starym pomysłem. Kto chce może sobie to tu na tym blogu sprawdzić, kiedy pierwszy raz o tym napisałem. Nie wiem czy jestem pierwszym, który to wymyślił, ale jako pomysłodawca nie chę z tego tytułu żadnych profitów czy tantiem, ale może czasami wypadało by wspomnieć kto to wymyślił. Tyle tylko. No bo cóż ja takiego zrobiłem? Połączyłem tylko to, co powszechnie jest znane: algorytm, tworzenie i prawo. W tych dziedzinach korzystałem z olbrzymiego dorobku myśli ludzkiej, które udało mi się połączyć i wymyśliłem ATP. Czy z tego tytułu coś (mamona) mi się należy? Uważam, że nie. Liczy się sam pomysł. Każdy kto chce może z tego korzystać do woli. Bo teraz bazując na tym pomyśle ktoś inny wymyśli znowu coś nowego i w tej sytuacji, czy ten ktoś ma prawo do jakiejś mamony za swój rzekomo nowy pomysł? A jeżeli taki pomysł będzie bezużyteczny przez lata? Dla prostoty rozumowania przyjmijmy, że to ja pierwszy wymyśliłem ATP i jako autor pomysłu nie roszczę sobie żadnych praw majątkowych do ATP. No ale tu pojawiają się problemy. Ja tego pomysłu nie zarejestrowałem w żadnym urzędzie, na przykład jako: patent, wzór użytkowy, czy też jeszcze jakaś inna zastrzeżona nazwa,która uprawnia do profitów. Pomimo tego przyjąłem, że jestem autorem tego pomysłu, który podałem do publicznej wiadomości przez ogłoszenie na blogu. Do czasu, jak długo ten blog będzie, każdy może sobie o tym poczytać. Jako autor pomysłu zrzekłem się profitów z tego tytułu, więc uważam, że nikt w przyszłości nie ma prawa przypisywać sobie praw autorskich do ATP, gdyż ja to pierwszy opublikowałem. A postawienie przecinka lub dodanie to tego jakiegoś innego wyrazu nie powoduje zmiany podstawowej idei tak jak była mowa o kiju powyżej. Kij jest kijem, jak by go nie upiększać, a ATP jest ATP i nie da się tego zmienić w prosty sposób.

W tej sprawie, rozpoczęcia prac na ATP, zwracałem się do wielu wyższych szkół w Polsce, ale mój pomysł nie spowodował praktycznie żadnego zainteresowania. Jeżeli ktoś myśli, że stworzenie ATP jest proste, to na przykładzie zwykłego kija wykazałem, że problem jest bardzo złożony. Ale gdyby był opracowany i przetestowany taki ATP, to nigdy by nie doszło do podpisywania jakichś tajnych dokumentów przez żadne państwo. Albowiem już na samy początku tego ATP powinny być precyzyjnie zdefiniowane podstawowe pojęcia, jak na przykład: prawo, autor, nowy twór, własność intelektualna… Następne problemy to: hierarchiczna struktura prawa, oraz na przykład to, komu tworzone prawo ma służyć, a kto będzie „ścigany”, w jaki sposób i przez kogo. Na starożytnym wynalazku, kiju, którym nawet nieco bystrzejsze małpy potrafią się posłużyć widać, jak skomplikowaną materią było i jest tworzenie prawa tylko w samej dziedzinie, która może zajmować się norma prawna pod tytułem własność fizyczna i intelektualna.

Dlaczego nikt, z tych od kogo to zależy, nie jest zainteresowany stworzeniem ATP? Ano dlatego, że politycy i wszelkiego szczebla i rodzaju urzędniki mieli by wytrącone ze swojego postępowania dowolność interpretowania jakiegoś prawa. Pod jednym warunkiem, że łamanie prawa będzie surowo i przykładnie karane szczególnie przez sędziów. Czego również i dziś nie ma. A eleganckim przykładem są sądy nie tylko w Polsce, a nawet i w sam Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasbourgu na co sam mam liczne dowody. I co z tego? Ano nic. A dzieje się tak dlatego, że nie mamy ATP, w którym byłyby również opisane i bezwzględnie przestrzegane sankcje za łamanie prawa. Myślę, że nikt wówczas nie ośmieliłby się postępować wedle własnego widzi się, ale musiałby działać podług opisanego prawa. Na ten przykład, to starożytni Sumerowie wymyślili precedens sądowy. A z każdego nieuczciwego sędziego zdzierali skórę i obijali nim krzesło dla następcy… No ale to było ponad 5.000 lat temu, a epokę zwie się niewolnictwo.

Uzupełnieniem ATP jest APD = algorytm podejmowania decyzcji.

 

Dodaj komentarz