Wybory – wypinanie gołych pośladków władzy.

pomni gorzkich doświadczeń z czasów gdy podstawowe wolności i prawa były w naszej Ojczyźnie łamane, pragnąc na zawsze zagwarantować prawa obywatelskie

Tak jest zapisane w preambule, co oznacza wstęp instrumentalny i wyjaśniający, Konstytucji III RP lub PRL Bis – jak kto woli. Innymi słowy jest to duch prawa, który zapisanej treści prawa nadaje ludzkie oblicze. Jeżeli sama litera prawa, to co jest zapisane, budzi jakieś wątpliwości, to wówczas sięga się do owego ducha prawa tak jasno i prosto zapisanego i przedstawionego powyżej. Z tego ducha prawa jednoznacznie wynika, że prawo jest dla człowieka, szczególnie tego prostego i uczciwego, a nie człowiek dla prawa czy dla władzy. Ten duch prawa podpowiada, że wszelkie przepisy tak powinno się tłumaczyć, żeby nie krzywdzić niewinnych ludzi, tak aby bycie: uczciwym, prawym, rzetelnym i sumiennym nie mogło przegrywać z: fałszem, krętactwem, łajdactwem, łotrostwem, oszustwem, matactwem i szelmostwem. Duch prawa nakazuje również bronić słabszego przed gwałtem, przymusem i siłą władzy i aby nie obowiązywało „prawo dżungli”. Nie mylić tego z prawem naturalnym.

Jaka jest nasza rzeczywistość?

Oto pucołowaty, jak księżyc w pełni, minister od wsi i rolnictwa coś bredzi o frajerach twierdząc, że szanuje biznesmenów a nie frajerów. Niemal po miesiącu sprostował, że chodziło o farmerów a nie o frajerów. Okazało się też, że szefem frajerów, czy też farmerów jest koleś pucołowatego… Inny znowu minister od zagranicznych spraw, bez najmniejszej żenady twierdził, że dorwiemy i dorżniemy watahy. A ostatnio coś mówił o amerykańskiej lasce czy też łasce. Sam w końcu nie mógł się połapać w tym co powiedział, bo biesiadował z innym ministrem i chyba film mu się urwał, bo podobno za dużo i zbyt drogiego wina wytrąbił, za publiczne pieniądze. No i całkiem świeżutka afera z licznymi podróżami zagranicznymi posłów za publiczne, czyli z naszych podatków – od kupowanego chleba i ziemniaków – pieniądze. Rekordzista, belwederski profesor, urządził sobie z Sejmu biuro podróży. Odbył tylko 70 podróży, za co my wszyscy zapłaciliśmy 300.000 zł. Tak pokrótce wyziera duch prawa z najwyższych szczytów władzy III RP lub PRL Bis – jak kto woli. Dla mnie jest to dowód bezczelnego wypinania w naszą (gmin, gawiedź, hołota, motłoch, plebs, pospólstwo, wataha) stronę gołych pośladów.

Dlaczego tak jest?

U nas, w Polsce, głównie za przyczyną najwyższego dostojnika państwa i przychylnych jemu publikatorów i komunikatorów, w tym roku świętujemy 25 lat jakieś wolności. Powyższe dowodzi, że tę wolność od odpowiedzialności karnej mają tylko ci, co byli i są u koryta władzy od 1939 roku. Natomiast pierwszym i podstawowym powodem tego stanu rzeczy jest to, że Konstytucja, po 1939 r. nie była i nie jest najwyższym aktem prawny a zapisane w niej, na przykład: trójpodział i równowaga władz: ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej są czystą fantasmagorią i przywidzeniem. Dowodem oszukańczej działalności władz w Polsce jest fakt, że przez 25 lat owej wolności, tak szumnie gloryfikowanej, nie wypracowano uczciwego i rzetelnego zgłaszania kandydatów oraz liczenia głosów wyborców. W Konstytucji zapisano, że wszyscy są równi wobec prawa. Ta pisana zasada prawna nie dotyczy wyborów. Nie każdy może zgłosić swojego kandydata… Jak do tej pory nikt nie zaskarżył, że „Kodeks wybory” z tego powodu jest nieważny. Podobno u nas, w Polsce, jest jakaś opozycja. To dlaczego nikt tego nie zaskarżył? W ostatnich eurowyborach, z 25 maja 2014 roku, wpłynęło aż 64 protesty. Sąd najjaśniejszy uznał te wybory za ważne. Tylko 13 protestów było zasadnych, ale nie miało to wpływu na wynik wyborów. Frekwencja wyniosła prawie 24 %.

Od wczoraj wiadomo, że sędziom, którzy nadzorują wybory i mają policzyć głosy zepsuło się liczydło i teraz na gwałt strugane są i barwione… patyczki.

I stąd bierze się owe: aroganckie, bezczelne i zuchwałe wypinanie w naszą, wyborców stronę, gołych pośladów przez sprawujących władzę w Polsce od dziesiątków lat.

Jak głosować? Trzeba iść na wybory! Byłem i jestem za jednomandatowymi okręgami wyborczymi i wyborami do jak największej liczby funkcji publicznych w wyborach bezpośrednich. Taka możliwość w tych wyborach istnieje. Zaś udział w wyborach i referendach powinien być obowiązkowy, pod odpowiedzialnością karną za uchylanie się od takiej powinności.Natomiast dla partyjnych wyborów pęczkowych, mówię stanowcze NIE! Karty z takimi pęczkami kandydatów najzwyczajniej podrę w obecności komisji wyborczej. To będzie mój skromny protest przeciw wypinaniu…

No bo co nam, jako władzy, zrobicie?

Dodaj komentarz