Żyrandol runął.

Urwało nie tylko kawał sufitu, ale i runęła cała ściana. Z tumanów kurzu wyłania się osłupiała i oszołomiona facjata Bronka. Ewka ze łzami w oczach i trzęsącymi się rękoma kogoś tam przeprasza i oddale się na chwiejących nogach. Zaś Radek przez zaciśnięte zęby oświadcza, że rezygnuje z drugiej funkcji w państwie i niemal na kolanach błaga o jedynkę w nadchodzących wyborach.  A z oddali dolatuje głos Donka.

– Ra…! Ra…! Ratunku! Ratuje duuu… moją! Ratujecie duuu… moją! Ratujcie duuuszę moją!

Dodaj komentarz