R.9. Bez rodowodu… 8. O adopcji i rodzinie zastępczej.

Czym według mnie jest adopcja? Próbą, czasami nawet udaną, którą porównałbym z wychowaniem lwa na zwierzę domowe. Tak jak to jest w matematyce, nauce nie zajmującej się jednak życiem jako takim. Milion przykładów nie potwierdza reguły, ale jeden kontrprzykład obala ją. Przyczyn i błędów adopcji nie będę tu analizował (M. Przetacznikowa, Z. Włodarski, Psychologia wychowawcza, Warszawa 1980, s. 474, 475 i 503). Największym jednak złem jakie można wyrządzić dziecku jest przekazywanie go za granicę. Jest to niestety możliwe w naszym kraju. Co na tym zyskujemy? Dolary, a może jeszcze inne bardziej namacalne dowody wdzięczności owych rodziców? Kto i w jaki sposób ocenia wówczas przydatność na rodziców te osoby, które chcą adoptować dziecko?Jakie przyjmowane są wówczas kryteria ocen? Jakie wreszcie są losy dzieci, które nie spełniły pokładanych w nich nadziei przez owych rodziców?

Adopcja jest to, moim zdaniem, bardzo źle pojęte dobro dziecka i powinna być jako taka zabroniona, gdyż nie tylko dla mnie, jest to tak zwany handel żywym towarem. Przez adopcję odbiera się dziecku nie tylko nazwisko, lecz coś więcej, tak jak w przypadku tego lwa. Każdy człowiek jest przecież jedynym i niepowtarzalnym cudem natury. Podobnie jest i z bańką mydlaną. Mieni się ona wszystkimi kolorami tęczy tylko wówczas, gdy jest ona w słońcu, lub nawet w sztucznym ale odpowiednim świetle. Łatwo jest jednak uszkodzić taką bańkę i pryska wówczas czar kolorów. Nigdy już jednak nie uda się ponownie odtworzyć takiej samej bańki z tej samej kropelki wody mydlanej.

Kiedy i jaki moment z życia adoptowanego dziecka z jego przeszłości zostanie odtworzony przez niego lub kogoś innego, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Nie chodzi tu o dziecko. Przecież taka matka czy ojciec mogą mieć jeszcze inne dzieci, a te, adoptowane być może będą szukały swojego rodowodu, a potem może rodzeństwa? Kto im wówczas zabroni tego? Czy rodzeństwo nie ma prawa do siebie? Oni przecież względem siebie są braćmi lub siostrami! Łączy to ich w sposób naturalny na całe życie, a adopcja ingeruje i niszczy w bezmyślny sposób więzi braterstwa. Gdy zostaną jednak odkryte te więzi, a tak niestety bywa najczęściej, zawsze potem powstają inne nienaturalne stosunki z odzyskanym rodzeństwem. Każdy człowiek ma przecież prawo do swojego rodowodu, miejsca urodzenia, do swojej ojczyzny, mimo że ani ojca, ani matki, ani też Ojczyzny człowiek nie wybiera sobie sam…

Najwłaściwszymi formami opieki nad dzieckiem uważam pozostałe formy. W tych przypadkach dziecko pozostaje sobą, zna swoją historię, nazwisko, swoje miejsce na ziemi i wie czego może oczekiwać od swoich obecnych opiekunów i otoczenia. Najstarszą formą opieki sierot jest rodzina zastępcza. Ta forma rozwinęła się pod koniec XVI w. We Francji. W naszym kraju przyjęła się dopiero w latach międzywojennych (J. C. Babicki, Formy opieki społecznej, „Opiekun społeczny”, 1973 nr 6). Rodziną zastępczą powinna być najbliższa rodzina dziecka, bo tylko członkowie takiej rodziny są w stanie dostrzec w dziecku jakieś powiązania z najbliższą rodziną. Tylko oni są w stanie tolerować jakieś dziwactwa u dziecka, gdyż dostrzegają w tym charakter jednego z członków swojej rodziny. Być tolerancyjnym i rozumieć swoich najbliższych znaczy rozumieć i dziecko, bo w nim jak w zwierciadle odbijają się osobowości niemal wszystkich członków danego rodu i jest to do zaakceptowania i zniesienia przez nich samych. Zupełnie inaczej jest w rodzinach zastępczych, gdzie nie są one spokrewnione z dzieckiem. Tam bardzo trudno jest dostrzec cechy charakteru dziadka, babci, wujka, stryjka czy nawet dalekiej kuzynki. W rodzinach zastępczych w 1978 r. przebywało 14994 dzieci (Rocznik statystyczny szkolnictwa 1978/79, Warszawa 1979, s. 220). Jest to liczba według mnie zbyt mała. Za wolno postępuje ten proces.

Popełniane są jednak i tu błędy przy kierowaniu do rodzin zastępczych lub rodzinnych domów dziecka. Do najcięższych błędów zaliczam rozdzielania rodzeństw. Rzadko, ale jednak zdarzają się jeszcze taki przypadki. Błędy takie popełniane są przez tych, którzy zajmują się taką działalnością. Należy roztoczyć nad tym odpowiednią kontrolę, co postulował już J. Cz. Babicki już w 1937 r., a ci co dopuścili się takiego przestępstwa powinni na zawsze być usuwani z prowadzenia tego rodzaju działalności.

ATP Felieton Natura Rodzina Życie

Dodaj komentarz