Prawniczenie.

Prawniczyć, termin ten wywiodłem przez analogię od pierniczyć. Każdy zaś wie, że pierniczyć to: bajdurzyć, bredzić, bzdurzyć, cokolwiek, co popadnie, gadać co byle, ględzić i pleść od rzecz. Przy tym prawniczącemu i prawniczeniu zapewnia się całkowitą bezkarność. Dla jasnego zobrazowania i mojego punktu widzenia tego terminu posłużę się konkretnymi przykładami. I tak oto dla przykładu spójrzmy na niżej przedstawione fakty od strony oprawniczonego, czyli wprowadzonego w drętwicę, osłupienie i zdumienie.

Weźmy zachowanie Ob. Andrzeja Rzeplińskiego, byłego już prezesa Trybunału Konstytucyjnego (dalej TK) a obecnie pretendenta do najwyższego urzędu w Polsce, i nie tylko. Kadencja Ob. A. Rzeplińskiego upłynęła 19-12-2016 r. Ustępując ze stanowiska, były prezes TK, Ob. A. Rzepliński, otrzymał odprawę równą półrocznej jego pensji co wyniosło 170 tys. zł. oraz za niewykorzystany urlop (tylko 114 dni!) ponad 150 tys. zł. W sumie więc Ob. A. Rzepliński na odchodne skasował 320 tys. zł z naszych podatków. Takie zachowanie pretendenta jest zrozumiałe, bo na kampanię wyborczą potrzebne są pieniądze i to niemałe. Ot chociażby na przejazdy i spotkania z wyborcami. Decyzję w tej materii musiała zapewne zatwierdzić obecna, od 21-12-2016 r. prezeska tegoż TK, Ob. Julia Anna Przyłęcka z domu Żmudzińska. Wypada też dodać, iż Ob. A. Rzepliński, jako były sędzia TK będzie pobierał jeszcze co miesiąc emeryturę 21 tys. To tyle co większość emerytów w Polsce nie ma nawet rocznie. Zdumiewa również fakt, że TK co roku ma miesięczną przerwę wakacyjną. I jakim cudem sędzia TK mógł „uzbierać sobie” dni niewykorzystanego urlopu? Ob. A Rzepliński nie jest przecież jedynym sędzią, który „uzbierał sobie” niewykorzystane dni urlopu, i tak. Wiceprezes Ob. Stanisław Biernat zebrał 96 dni, sędziowie: Marek Zubik 90 dni i Piotr Tuleja 74 dni. Okazało się, że taki proceder, z tymi niewykorzystanymi urlopami, trwał w TK od lat. Sędziowie TK za zaległy urlop odpowiednio skasowali: Jadwiga Łosiak-Skórzewska w 2003 r. „tylko” 61 tys. zł, Jerzy Ciemniewski w 2007 r. „tylko” 58 tys. zł, Bohdan Zdziennicki w 2010 r. 90 tys. zł, Janusz Niemcewicz w 2010 r. 123 tys. zł, Teresa Liszcz w 2015 r. ponad 113 tys. oraz Maria Gintowt-Jankowicz w 2015 r. ponad 100 tys. zł.

W tym miejscu należy wyłuszczyć zapisy „Kodeksu pracy” (dalej K.p.) obowiązującego w III RP lub PRL Bis, jak kto woli. Otóż ów K.p. mówi że pracownik, który nie wykorzysta urlopu w w ciągu roku musi go wykorzystać do września roku następnego. W przeciwnym wypadku kierownikowi zakładu grozi kara finansowa. W III RP lub PRL Bis, jak kto woli, ustawą powołano Państwową Inspekcję Pracy. W tej ustawie na samiuśkim początku zapisano: „Art. 1. Państwowa Inspekcja Pracy jest organem powołanym do sprawowania nadzoru i kontroli przestrzegania prawa pracy, w szczególności przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, a także przepisów dotyczących legalności zatrudnienia i innej pracy zarobkowej w zakresie określonym w ustawie.” No i co z tego? Ano nic. Nikt w TK nie poniósł żadnej kary. Myślę, że w sprawie powinni wypowiedzieć się medycy pracy i odpowiedzieć na pytanie. Czy człowiek, który przez kilka lat nie korzysta z urlopu a zajmuje bardzo odpowiedzialne stanowisko, zachowuje ciągła, stała i pełną poczytalność? Jako starszy facet z dużym doświadczeniem życiowym mam ogromne i poważne wątpliwości. I myślę, że z tego powodu wiele orzeczeń TK można stawiać pod znakiem zapytania.I to jest właśnie po mojemu owo prawniczenie czyli: bajdurzyć, bredzić, bzdurzyć cokolwiek, co popadnie,gadać co byle, ględzić i pleść od rzecz. Przy tym prawniczącemu i prawniczeniu zapewnia się całkowitą bezkarność.

Drugi całkiem świeżutki przykład. Wypadek samochodowy z premier Beatą Szydło. W piątek, 10-02-2017 r. w Oświęcimiu doszło do wypadku rządowej kolumny samochodowej, w której jechała premier Beata Szydło. Kolumna rządowa jechała główną drogą i wyprzedzała mały samochód osobowy Fiat Seicento. Niespodziewanie kierowca Fiata skręcił w lewo, w boczną uliczkę. W wyniku tego manewru doszło do zderzenia jego samochodu z rządową pancerną limuzyną z premier B. Szydło wewnątrz. Premier B. Szydło, a także kierowca samochodu, którym jechała, i oficer BOR, trafili do szpitala. Kierowca Fiata nie doznał żadnych obrażeń. Takie są fakty. Bez żadnego prawniczenia!

Od piątku po dzień dzisiejszy trawa w sprawie najzwyczajniejsze prawniczenie i to zarówno ze strony rządzących jak i „totalnej i histerycznej opozycji”. Wszyscy i na wszystko mają wyjaśnienie. Niedobrze mi się robi, kiedy słucham tego prawniczenia. Szczególnie z obrzydzeniem odbieram zachowanie „totalnej i histerycznej opozycji”, która dopadła z furią i ze zwierzęcą dzikością tego zdarzenia niczym zgłodniałe much świeżego gówna. Oburza szczególnie zachowanie byłego ministra od sprawiedliwości, który z tępym i dzikim wzrokiem utkwionym gdzieś w oddali i niemal: z obłędem w oczach i pianą na ustach, ostro i cięgiem prawniczy.

Po mojemu zaś winę za cały stan ponoszą rządzący. Oto „rządowa pancerna bryka” nabyta za kilkaset tysięcy zł nie jest wyposażona w elektroniczne rejestr dźwięków i obrazu. Takie urządzenie są tanie i powszechnie dostępne. Wielu kierowców sami je instaluje dla celów dowodowych. Dlaczego więc „rządowe pancerne bryki” nie mają takich rejestratorów? Myślę sobie, że w kamerki (do przodu i do tyłu) powinny być wyposażone wszystkie służbowe pojazdy. A ciężarówki w szczególności. To przecież żaden koszt w stosunku do ceny pojazdu. A jakież mogą być potężne korzyści. Komu więc zależy na doprowadzaniu do zdziczenia obyczajów i budowaniu agresywnych działań w naszym codziennym życiu czyli prawniczeniu? Gdyby „rządowe pancerne bryki” miały stosowne rejestratory, to wszyscy prawniczący musieliby „zamknąć gęby”. Faktów nie da się bowiem zmienić. Zawsze taniej i prościej zapobiegać niż leczyć skutki.

Czy kiedyś skończy się w mojej Ojczyźnie epoka prawniczenia?

Dodaj komentarz